"Wschodnie Pogranicze II Rzeczypospolitej - rys historyczny działalności KOP" - ś.p. Mirosław Jan Rubas - Kresowe Stanice nr 2/3 1998
W pierwszych latach po zakończeniu I wojny światowej w odrodzonym Państwie Polskim stosunki panujące na wschodnim pograniczu były w stanie ciągłego wrzenia. Ludność zdemoralizowana długą wojną, rozgrzane stosunki społeczne i narodowościowe, wszystko to czyniło służbę formacji odpowiedzialnych za ochronę granicy nad wyraz ciężką i nie zawsze skuteczną.
Ukształtowanie ostateczne wschodniej granicy Polski nastąpiło dopiero 18 marca 1921 roku po podpisaniu Traktatu Ryskiego ze Związkiem Sowieckim oraz po uznaniu przez Radę Ambasadorów Ligi Narodów w dniu 3 lutego 1923 roku linii demarkacyjnej za granicę miedzy Polską a Litwą. Wytyczenie granicy ze Związkiem Sowieckim i ustawienie słupów granicznych zakończono 23 listopada 1922 roku. Litwa jednak, jak wiemy , nie uznawała granicy z polską, nazywając ją nadal „linią demarkacyjną” , nie ustawiono słupów granicznych, a wytyczały ją prowizoryczne znaki w postaci tyk ze słomianymi wiechami.
Granica ze Związkiem Sowieckim była wynikiem wojny i kończącego ją pokoju wynegocjowanego i podpisanego w Rydze.
W granicach Państwa Polskiego znalazły się liczne mniejszości zamieszkujące zwarcie tereny Rzeczypospolitej, mniejszości, które nie zawsze były lojalne wobec Polski, a często jej otwarcie wrogie i mające oparcie za granicą. Warto tu przypomnieć, że Polacy stanowili wówczas mniej niż 70 % ogółu mieszkańców całej Rzeczypospolitej.
Na wschodnim pograniczu szerzył się w pierwszych latach powojennych bezkarny bandytyzm i zakrojona na szeroką skalę dywersja sowiecka. Dochodziło do licznych napadów rabunkowych na folwarki, wsie, dwory i miasteczka, kwitł terror i przemyt, zabudowania trawiły liczne pożary, a nawet zdarzały się napady na pociągi. Jak pisał w 1925 roku ppłk Juliusz Ulrych szef sztabu KOP: Sowiety powzięły zamiar opanowania , już w czasie pokoju, obszarów wschodnich Rzeczypospolitej jako swego „przedpola walki” , na którym strefa wpływów państwowości rosyjskiej dominowałaby nad strefą wpływów Rzeczypospolitej. Stąd olbrzymie działania dywersji, zorganizowania na szeroka skalę jaczejek komunistycznych i świadome popieranie ukrytego pod różnymi postaciami bandytyzmu( koniec cytatu).
Szczyt zbrodniczej działalności przypada na lato i jesień 1924 roku. W tym czasie miało miejsce bandyckie uderzenie na miasteczko Wiszniew w powiecie Wołożyn, dokonane w nocy z 18 na 19 lipca przez bandę około 30 uzbrojonych ludzi, w tym również w karabiny maszynowe. Podczas kilkugodzinnej akcji miasteczko doszczętnie obrabowano, a zagrabione mienie wywieziono za wschodnia granicę. Podczas potyczki zginął komendant powiatowej policji w Wołożynie.
Wyjątkowo zuchwały napad na miasto powiatowe Stołpce, w pierwszych dniach sierpnia 1924 roku wstrząsnął całym krajem. Była to doskonale zorganizowana i w szczegółach przemyślana akcja przeprowadzona przez oddział 150 ludzi, składający się z 4 plutonów, z których każdy oprócz wyposażenia w broń osobistą i granaty, posiadał po 3 karabiny maszynowe. Każdy napastnik miał po 130 naboi. Kilku schwytanych bandytów zeznało, że byli szkoleni do tego celu w Mińsku przez oficerów sowieckich.
Kolejne akcje przeprowadzono na Wołyniu – napadano na dwory i wsie gdzie rabowano konie. Podejrzewano sowieckich kawalerzystów, że w ten sposób pozyskiwują konie dla potrzeb Armii Czerwonej. Banda koniokradów z tabunem najlepszych wierzchowców uszła bezkarnie za wschodnia granicę.
Pod Łunińcem dokonano zuchwałego napadu na pociąg osobowy, w którym jechali wojewoda poleski Downarowicz, ks. biskup Łoziński, senator Wysłouch oraz komendant okręgowej policji. Pasażerowie pociągu zostali obrabowani, a dowodzący bandą wręczył kierownikowi pociągu pokwitowanie podpisane: „Ataman Trofim Kalinienko, Kwatera Główna Timkowicze, dnia 24.IX.1924 roku”. Większość bandytów uciekła przed polskim pościgiem na stronę sowiecką, reszta rozproszyła się na polskich terenach. By utrudnić wyłapywanie zbiegów, niemal natychmiast wywołano zbójeckie akcje w różnych powiatach jak np. Łuniniec, Stolin, Ostróg, Dubno i innych, aby w ten sposób pomóc swoim towarzyszom wydobyć się z opresji.
Warunki życia ludności w niektórych miejscowościach były gorsze niż w czasach wojny. Mnożyła się liczba ludzi, których doszczętnie obrabowano, a zabudowania spalono. Decydowali się oni często na ucieczkę z tamtych terenów, by ocalić życie własne i swoich rodzin. Barwnie i z dużym dramatyzmem opisuje te zdarzenia Sergiusz Piasecki w książce Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy.
Wiadomości o licznych mordach i rabunkach budziły żywe zainteresowanie i zaniepokojenie w całym kraju, czego wyrazem były liczne artykuły na ten temat w ówczesnej prasie. Domagano się od rządu zdecydowanych działań w celu uspokojenia wschodniego pogranicza.
Już w czerwcu 1924 roku powstała idea powołania specjalnej formacji, która byłaby zdolna zapewnić bezpieczeństwo i spokój ludności zamieszkałej na wschodnich rubieżach. Na wniosek ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Zygmunta Hübnera i ministra spraw wojskowych gen. dyw. Władysława Sikorskiego rząd podjął w sierpniu 1924 roku postanowienie sformowania specjalnego korpusu do ochrony pogranicza wschodniego i litewsko-łotewskiego. Ten szczególny trudny obowiązek postanowiono powierzyć nowo powołanej formacji, wyłonionej z wojska i zorganizowanej na wzór wojskowy: Korpusowi Ochrony Pogranicza. Na takie zdecydowane działanie powierzenia ochrony granicy oddziałom wojskowym wpłynął fakt, że Sowieci już wcześniej utworzyli wojskową formację graniczną zwaną GPU (Gosudarstwiennoje Politiczeskoje Uprawlienie). Warto tu przypomnieć, że międzynarodowe prawo nie zezwalało na ochronę granicy przez oddziały wojskowe, a gromadzenie wojsk na terenach przygranicznych uważno jako przygotowanie do napaści zbrojnej.
Decyzja rządu polskiego o powołaniu Korpusu Ochrony Pogranicza szybko przybrała realne kształty, bo już w październiku 1924 roku zaczęto formować bataliony pograniczne, a 1 listopada tegoż roku żołnierze KOP-u rozpoczęli służbę ochrony naszej wschodniej granicy z Rosją Sowiecką, na najbardziej zagrożonych odcinkach w województwach: wołyńskim, nowogródzkim i wileńskim, a w kwietniu 1925 roku obsadzono dalsze odcinki w województwie poleskim i tarnopolskim. Korpus Ochrony Pogranicza podlegał Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, które finansowało tę formację, jednak trzeba tu dodać, że KOP utrzymywał ścisły związek z wojskiem, otrzymywał żołnierzy do służby granicznej od wojska po półrocznym przeszkoleniu wojskowym, oficerowie KOP wywodzili się z wojska, obowiązywały regulaminy wojskowe, oddziały KOP-u brały udział w manewrach wojskowych, były traktowane jako integralna część wojska w planach mobilizacyjnych na wypadek wojny itp.
Powołanie KOP-u wiązało się z olbrzymim wysiłkiem finansowym i organizacyjnym Państwa Polskiego. Granica wschodnia była trudną granicą pod względem terenowym, gdyż zaledwie na bardzo krótkich odcinkach biegła wzdłuż naturalnych przegród jakimi były niewielkie odcinki rzek: Zbrucz w województwie tarnopolskim, Słucz i Morocz w woj. poleskim i częściowo Dźwina na Ziemi Wileńskiej. Znacznie dłuższe, pozostałe fragmenty granicy nie stanowiły naturalnych przeszkód, bardzo trudne do utrzymania szczelności, biegnące na terenie gęsto zalesionym, pociętym wąwozami, jarami i dolinami, a na Polesiu bagnami i moczarami, które sprzyjały tzw. „zielonej granicy”, nie łatwej do ochrony przed przemytem i dywersją.
Prace organizacyjne nowo powołanej formacji powierzono Dowództwu KOP-u, którym dowodził gen. dyw. Henryk Minkiewicz-Odrowąż. Zagadnieniem warunkującym szybkie i skuteczne uszczelnienie granicy była konieczność wybudowania pomieszczeń dla oddziałów KOP-u rozlokowanych na olbrzymiej przestrzeni, w terenie gdzie ilość nadających się do tego budynków była znikoma. Przedsięwzięcie to wymagało opracowania odpowiednich programów rzeczowych, preliminarzy wydatków i bardzo precyzyjnych planów organizacyjnych. Warto przypomnieć, że wschodnie województwa nie należały do regionów o rozbudowanej sieci przedsiębiorstw produkujących materiały budowlane, gdzie stan dróg był najgorszy w kraju, a działające tam firmy budowlane należały do rzadkości. W tym stanie rzeczy powstała konieczność sprowadzania materiałów budowlanych z głębi kraju, a nawet z jego terenów zachodnich. Od grudnia 1924 roku do końca 1925 roku wybudowano i oddano do użytku KOP około 200 budynków.
Dziś budzi nasz podziw i uznanie, w jak krótkim czasie i jak skutecznie potrafiono uporać się z tymi trudnościami. Gen. Minkiewicz był nie tylko doskonałym dowódcą - czego dowiódł wielokrotnie w walkach o wyzwolenie Polski - ale również okazał się dobrym organizatorem nowo powstającej formacji granicznej. To w dużym stopniu jego zasługą jest zorganizowanie w krótkim czasie skutecznej służby, która zdobyła sobie uznanie nie tylko władz państwowych i wojskowych, ale przede wszystkim ludności zamieszkującej pogranicze, która odczuła bardzo wyraźnie poprawę stanu bezpieczeństwa. Już w pierwszym roku jaki upłynął od chwili objęcia służby przez KOP zaznaczył się wyraźny spadek dywersji i gwałtów, zanotowano wówczas poważne uspokojenie strefy przygranicznej. Dwa lata później stan bezpieczeństwa tych rejonów był już porównywalny z obszarami w głębi kraju.
Jak radykalnie zmienił się stan bezpieczeństwa na kresach, zaledwie po roku służby KOP, niech świadczą listy od ludności pogranicza, kierowane do władz. W jednym z nich mieszkańcy powiatu krzemienieckiego pisali do ministra spraw wewnętrznych: ...Dziś, dzięki energii i bohaterstwu szeregów IV Batalionu KOP nie płoną domostwa nasze, bandyta służalec sowiecki nie toczy z nas krwi, a oręż dotychczas przez nas w drżących bezsennością dłoniach dzierżony, pokrył już pył czasu w lamusach. Za murem piersi i bagnetów IV Batalionu KOP rozkwita znowu ta kresowa ziemia, zakwitło życie pewne bezpiecznego jutra, a uznojony dziennym trudem mieszkaniec spokojnie zażywa spoczynku...(koniec cytatu). Pod tym listem podpisali się „Mieszkańcy powiatu krzemienieckiego” na dwóch arkuszach papieru.
W innym liście czytamy: Ja, jako sołtys tych okolic, poczuwam się w miłym obowiązku zakomunikować J.W. Panu Pułkownikowi, D-cy 5 brygady, iż zostałem poproszony i upoważniony przez tut. ludność wyrazić J.W. Panu Pułkownikowi naszą gorącą wdzięczność, że przysłał nam tak dzielne wojsko, pod którego obroną czujemy się tutaj tak bezpiecznymi (koniec cytatu). Na zakończenie listu sołtys wsi Chutory Merlińskie prosił Pana Pułkownika ...przyjąć powyższe do wiadomości i prosimy przesłać dokument ten, wyrażający naszą wdzięczność i miłość dla wojska, do J.W. Pana Generała i do J.W. Pana Wojewody, któremu jako pierwszemu naszemu przedstawicielowi Rządu, pragniemy również wyrazić swoje podziękowanie za łaskę, jaką nam Rząd okazał, nasyłając nam ku naszej obronie takie dzielne i wspaniałomyślne wojsko.
Żołnierzy KOP-u cechowała karność, dyscyplina, wysoki poziom moralny, duża sprawność i dobra znajomość przepisów służby granicznej. Ci, których kierowano z liniowych pułków wojska (głównie z zachodniej Polski) byli dobierani na podstawie bardzo ostrych kryteriów, szczególny zaś nacisk kładziono na postawę etyczno-moralną. Skierowanie do służby w KOP-ie traktowano jako wyróżnienie.
KOP oprócz ochrony granicy przyjął na siebie obowiązek integracji wielonarodowościowej ludności zamieszkującej wschodnie kresy. Szerzono oświatę i czytelnictwo, prowadzono naukę czytania i pisania dla analfabetów, organizowano amatorski ruch artystyczny, pomagano biedocie, krzewiono oświatę sanitarną na zaniedbanych pod tym względem terenach, budowano mosty, współpracowano z miejscowymi władzami samorządowymi, pomagano w budowie szkół, kościołów i cerkwi. Na podkreślenie zasługuje podjęcie współpracy z młodzieżą, w tym szczególnie ze Związkiem Harcerstwa Polskiego. KOP organizował corocznie na podległych sobie terenach kilkadziesiąt obozów, w których uczestniczyli harcerze z całej Polski.
W wojnie 1939 roku żołnierze kopiści brali udział w walkach na froncie zachodnim oraz bronili wschodniej granicy. W momencie bezpośredniego zagrożenia wybuchem wojny, znaczną część wojsk KOP-u skierowano na zachód ( na bazie swych jednostek KOP przekazał do dyspozycji wojskom operacyjnym między innymi: Dowództwo Grupy Operacyjnej gen. J. Kruszewskiego, 3 Dowództwa Dywizji Piechoty Rezerwowej, Dowództwo Brygady Górskiej, 12 pułków piechoty, pułk kawalerii KOP, 39 batalionów piechoty, batalion forteczny i saperów, 7 szwadronów i 2 dyony artylerii lekkiej). Brały one potem udział w licznych bitwach z Niemcami. Wielu żołnierzy KOP-u poległo, wielu zapisało się bohaterską postawą w walce z wrogiem. Nie miejsce tu by szczegółowo omawiać choćby główniejsze bitwy, w których brali udział kopiści. Godzi się jednak wspomnieć, że to właśnie żołnierze IV Batalionu KOP „Hel” walczyli w obronie wybrzeża do 2 października 1939 roku. Niezwykłym bohaterstwem zapisali się kopiści baonu KOP „Berezwecz” broniąc umocnień fortecznych w Węgierskiej Górce, odpierając siłą batalionu przez 3 dni nacierającą górską dywizję Wehrmachtu. Batalion przeciw dywizji, jaka to dysproporcja. Węgierską Górkę przyjęło się określać jako Westerplatte Południa. Należy tu również wymienić bohaterską postawę kpt. Władysława Raginisa dowodzącego odcinkiem „Wizna”.
W tym czasie, gdy na zachodzie trwały walki z Niemcami, ochroną wschodniej granicy zajmowały się bardzo poważnie osłabione oddziały KOP-u. Tylko częściowo odtworzono ich skład rezerwistami i junakami słabo zorientowanymi w specyfice służby granicznej. Od wschodu nie spodziewano się agresji. Prawie całkowicie pozbawiono KOP armat, broni pancernej i lotnictwa.
Dnia 17 września 1939 roku, we wczesnych godzinach rannych Armia Czerwona wkroczyła na tereny Polski. Był to zdradziecki cios zadany Polsce, gdyż napaść nastąpiła bez wypowiedzenia wojny, z pogwałceniem układu o nieagresji, który Polska zawarła ze Związkiem Sowieckim. Działo się to w tej fazie wojny z Niemcami, w której mimo znacznego wykrwawienia, Armia Polska przeciwstawiała jeszcze zachodniemu wrogowi znaczący opór. Zadany przez Rosję Sowiecką cios w plecy przekreślił wszelkie nadzieje Polaków.
Zaskoczone strażnice graniczne KOP-u podjęły nierówną walkę z potężnie uzbrojonymi oddziałami Armii Czerwonej. Znane są przypadki, gdzie żołnierze KOP-u walczyli do ostatniego naboju. Przykładem nierównej walki jest por. rez. Jan Bołłbot z Batalionu Fortecznego KOP „Sarny”, bohaterski dowódca i obrońca pododcinka „Tynne”. Po zaciętych walkach, Sowieci nie mogąc zdobyć schronu, wysadzili go wraz z dowódcą i załogą. W obronie suwerenności terytorialnej Polski pomagała ludność cywilna, osadnicy wojskowi, policja i harcerze. Nieprzyjaciel stracił wielu żołnierzy, unieszkodliwiono znaczną część czołgów i dział. Ta nierówna walka z kilkudziesięciokrotnie przeważającym przeciwnikiem nie mogła przynieść Polakom zwycięstwa. Naczelny Wódz Marszałek Edward Śmigły-Rydz wydał słuszną, moim zdaniem, dyrektywę, która zalecała polskim oddziałom unikanie walk z oddziałami Armii Czerwonej (z wyjątkiem ataku lub próby rozbrojenia). Dziś często spotyka się krytykę tej dyrektywy i podaje się tylko część jej treści: z Rosjanami nie walczyć. Chodziło Marszalkowi o to, by jak największa ilość wojsk zdołała przejść do Rumunii i na Węgry. Tam miało nastąpić przeformowanie wojsk i ich przemieszczenie do Francji i Anglii w celu podjęcia dalszej walki z okupantem niemieckim.
Najdłużej z agresorem sowieckim walczyło Zgrupowanie KOP – powstałe na rozkaz i pod dowództwem gen. Wilhelma Orlika-Rückemanna 21 września z oddziałów KOP i jednostek WP znajdujących się na Polesiu i północnym Wołyniu.
1 października 1939 roku stoczyło ono swoją ostatnią bitwę pod Wytycznem w powiecie włodawskim. Żołnierze byli zmęczeni ponad dwustukilometrowym marszem podczas, którego stoczyli dwie bitwy i około czterdziestu potyczek, amunicja była na wyczerpaniu, a oddziałom groziło okrążenie i niewola sowiecka. W tej sytuacji gen. Rückemann wydał rozkaz o rozwiązaniu grupy wojsk i rozproszeniu pododdziałów i żołnierzy. Część kopistów dotarła z bronią w ręku do SGO „Polesie” gen. Kleeberga. W szeregach tej grupy znaleźli się oni wśród tych, którzy walczyli najdłużej w obronie Ojczyzny.
W Wytycznie jest duży cmentarz żołnierzy KOP, którzy polegli w tej bitwie. Jest on dobrze utrzymany, obok cmentarza usypano Kopiec Chwały Żołnierza KOP i tam co roku odbywają się rocznicowe uroczystości w niedzielę na przełomie września i października. Cmentarzem opiekuje się Nadbużański Oddział Straży Granicznej, który jest jak zresztą cała Straż Graniczna, spadkobierczynią chlubnych tradycji KOP oraz miejscowa szkoła nosząca imię Korpusu Ochrony Pogranicza.
Byłby bardzo zubożony ogólny obraz wschodnich kresów II Rzeczypospolitej jeśli zabrakłoby w nim informacji o Korpusie Ochrony Pogranicza. Formacja ta wywarła ogromny wpływ na kształtowanie oblicza tych ziem w dwudziestoleciu międzywojennym i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. KOP przyczynił się w dużym stopniu do przemian społecznych, gospodarczych, kulturowych, do poprawy stanu zdrowotności, a nawet wprowadził nowe obyczaje i tradycje. Dotyczyło to przede wszystkim ludności rozproszonej na kresach w małych miasteczkach, wsiach, przysiółkach i futorach pogranicza, z którą to ludnością KOP współpracował na co dzień. Żołnierze KOP brali udział w organizacji i uczestniczyli w obchodach świąt państwowych, kościelnych oraz uroczystościach regionalnych.